wtorek, 26 listopada 2013

o tęsknocie

Some people turn sad awfully young. No special reason, it seems, but they seem almost to be born that way. They bruise easier, tire faster, cry quicker, remember longer and, as I say, get sadder younger than anyone else in the world. I know, for I’m one of them.

Nie pamiętam tej nocy. A w każdym razie pamiętam z niej bardzo mało (tak, film był ciekawy). Ale ciało pamięta wszystko - dotyk, zapach, ślinę, twoje ciało. I domaga się tak bardzo, że aż boli. Wargi bolą od niecałowania, opuszki palców od niedotykania, brak Ciebie wysusza usta, kroi serce. I to wszystko nic.
Stojąc w kolejce do kasy znowu nerwowo przeczesuję palcami włosy. Ludzie są zbyt blisko. Jestem zbyt trzeźwa.

niedziela, 27 października 2013

emotional landscapes

Myślę o tym, że chcę Cię całować. Chcę całować Twoje usta, szyję, te zagłębienia wśród obojczyków, a później wgryzać się w ramiona, wygryzać kawałki ciała, rozszarpywać, rozrzucać wokół, czuć opór skóry pod zębami i metaliczne ciepło krwi w ustach. I leżeć wśród Ciebie i czuć się bezpiecznie, wiedząc, że nigdy nie ostygniesz.
Wczoraj obserwowałam jego przyśpieszony oddech skraplający się na szybie samochodu i myślałam o Tobie.
I nic i nic i nic i ciągle to samo. Twoje oczy, ramiona i zapach. Zamknąć oczy - to wszystko.
And you push me up to...
This state of emergency, how beautiful to be,
State of emergency, is where I want to be.

wtorek, 3 września 2013

kiedy znikam

Zamykam oczy. Boże, pozwól mi umrzeć, pozwól temu samochodowi mnie rozjechać, niech nie zdąży wyhamować, niech to się skończy.
Było mnóstwo sytuacji, których nie powinnam przeżyć, ale zawsze ktoś znajdował się w miejscu, w którym nie powinno go być, albo po prostu budziłam się po kilku dniach w kałuży wymiocin. Życie jest obrzydliwe i harata ręce, ale nie tak łatwo jest je zakończyć. Nie wiem za co jest ta kara, ale widocznie muszę ją odbyć i nie ma ucieczki.
Nie patrzę na Ciebie od roku, a nadal nie potrafię wymazać obrazu Twojej twarzy. Lubię facetów z dziwnymi oczami. Ale ty i ja nigdy nigdy. Nigdy. Więc chyba jestem skazana na to żeby co jakiś czas lądować na kilka godzin na kuchennej podłodze nie mogąc powstrzymać łez. Żałosna. Męcząca. Sama siebie męczę. I już nie chcę nie chcę, nie chcę.
Znowu kończy się lato, a ja niszczę się coraz bardziej. I nie ma już tamtej mnie. Nie ma tej pięknej, trochę zbyt nieśmiałej, uroczej i smutnej dziewczyny. Jest śmieć, szmata, skorupa do bólu wydrylowana z wnętrza. Dla Ciebie.

wtorek, 27 sierpnia 2013

I'd rather dwell in the darkness

Znasz to uczucie, kiedy podczas lotu samolotem natrafiasz nagle na dziurę powietrzną? Albo kiedy wchodząc w ciemności po schodach chcesz wejść na następny stopień, kiedy następnego stopnia już nie ma? To było właśnie to.
Mama mówiąca o kuzynce, która być może będzie chciała ze mną mieszkać, jej lekko przestraszony głos: - Nie wiedziałam, że tak zareagujesz. I moje: - Aż mi się słabo zrobiło – wydobywające się spod osłaniających twarz rąk.
Zauważam to ostatnio, kiedy zbyt długo nie piję. To wszystko wraca. Ja wracam. Nie lubię ludzi, nie mogę ich znieść, nie rozumiem. I te momenty, kiedy ktoś potrąca mnie w kolejce nawet nie przepraszając, te uśmiechnięte starsze panie kładące ręce na moim ramieniu. Nie mogę nie mogę nie mogę. Potrzebuję od was wszystkich znieczulenia.
Sometimes I can't find the lightswitch
Sometimes I'd rather dwell in the darkness
Sometimes I'm better off alone
Sometimes has become a home

sobota, 24 sierpnia 2013

piosenki o miłości

O tym właśnie myślę. Krojąc paprykę o tym właśnie myślę. Układając sztućce obok talerza, ścierając parmezan, wrzucając makaron do gotującej się wody myślę o tym, że to nie ma sensu, że wszystko jest dokładnie tak, jak być nie powinno. Nie mogę być sama, bo nie mam dla kogo gotować. Nadal może być tak, jak było. Nadal mogę wpadać na chwilę do jednej z dwóch znajomych i tak przy okazji przywozić im ciasto, nadal mogę zostawiać w lodówce rodziców zapiekanki z kartką na jak długi czas wstawić je do piekarnika, ale to nie to. Chciałabym zjeść z Tobą kolację, obejrzeć film  i położyć się obok Ciebie w łóżku, wiedząc, że kiedy odwrócę się w środku nocy za plecami znajdę to ciepłe znajome ciało.
Wiem, że popełniłam wiele błędów. Myślałam, że mogę ufać każdemu mężczyźnie, myślałam, że każdy spotkany człowiek jest dobry i sama byłam dla każdego tak dobra, ja tylko potrafiłam. Niektórych rzeczy nie mogę zmienić. Nigdy nie będę potrafiła być wobec ludzi obojętna i nigdy nie będę potrafiła umyślnie ich krzywdzić, ale myślę, że mogę być trochę bardziej ostrożna, że mogę być trochę bardziej dla mnie, trochę mniej dla wszystkich.
I jest jak w tych wszystkich piosenkach: to małe mieszkanie nagle okazuje się tak niesamowicie puste i wszędzie brakuje Ciebie. Jest ten smutny koniec, kiedy zostaję sama. Nie ma tylko początku, kiedy jesteśmy razem, kiedy jesteśmy szczęśliwi.

czwartek, 18 lipca 2013

koty nie potrzebują imion

Budzę się i patrząc na ciebie myślę, że nie powinnam tu leżeć, jeżeli nie mogę opowiedzieć ci, o czym właśnie śniłam, jeżeli ze snów muszę wybierać odpowiednie dla ciebie fragmenty. A później wpuszczam do domu kota, który ociera się o nogi i wpycha głowę pod ręce. Głaskać, głaskać, głaskać. Przynoszę ci go do lóżka i mówię: "Dlaczego nie dbasz o kota? Zobacz, jaki jest niewydrapany", odpowiadasz: "Ty jesteś niewydrapana" i głaszczesz po głowie, po plecach. Świeci słońce, jemy śniadanie. Ja chcę spać w samochodzie, ale trzeba jechać. Wszystko jest w zastępstwie, wszystko jest zapasowe. Wszystko jest z braku.

sobota, 16 marca 2013

o mowie ciała

To jest moja pościel, moje łóżko, tylko to ciało nie jest moje. Kiedyś było moje bardziej, ale teraz już moje nie jest, bo jest wszystkich. Więc leży ciało. Ciało. Trup. Zwłoki śmierdzące potem i rozkładającym się alkoholem.
Twój telefon znowu dzwoni od dziesięciu minut. Po tym jak za najwygodniejsze miejsce w moim mieszkaniu uznałeś przedpokojową podłogę, rozebrałam cię i gładząc po szyi, całując miękki zarost przyprowadziłam do łóżka. Teraz alkohol paruje z ciebie całą powierzchnią nagiej skóry. Czuję go, kiedy wchodzę do pokoju żeby dotknąć twojej piersi, sprawdzić, czy nadal jest tak rozgrzana, czy robi się już zimna, czy może nie marzniesz, czy nie trzeba cię przykryć ciepłą kołdrą. I znowu telefon, do którego odebrania nie jestem w stanie cię zmusić, chociaż naprawdę próbuję. A jednak, kiedy kładę głowę na twoim ramieniu, to odwracasz się do mnie, obejmujesz, przytulasz, wplatasz dłonie w moje włosy. Wtedy właśnie myślę, że chcę aby to obce ciało w mojej pościeli znowu bardziej należało do mnie.

środa, 20 lutego 2013

pustka

Głowa tonie w dłoniach. Głębiej. Niespiesznie. Niezauważalnie. Otchłań w gardle połyka słowa.
Niemoc. Senność. Czarna żółć jak ocean. Ziarnko piasku uwierające język w końcu obrośnie w perłę.
Nieskończona tafla czasu.