sobota, 16 marca 2013

o mowie ciała

To jest moja pościel, moje łóżko, tylko to ciało nie jest moje. Kiedyś było moje bardziej, ale teraz już moje nie jest, bo jest wszystkich. Więc leży ciało. Ciało. Trup. Zwłoki śmierdzące potem i rozkładającym się alkoholem.
Twój telefon znowu dzwoni od dziesięciu minut. Po tym jak za najwygodniejsze miejsce w moim mieszkaniu uznałeś przedpokojową podłogę, rozebrałam cię i gładząc po szyi, całując miękki zarost przyprowadziłam do łóżka. Teraz alkohol paruje z ciebie całą powierzchnią nagiej skóry. Czuję go, kiedy wchodzę do pokoju żeby dotknąć twojej piersi, sprawdzić, czy nadal jest tak rozgrzana, czy robi się już zimna, czy może nie marzniesz, czy nie trzeba cię przykryć ciepłą kołdrą. I znowu telefon, do którego odebrania nie jestem w stanie cię zmusić, chociaż naprawdę próbuję. A jednak, kiedy kładę głowę na twoim ramieniu, to odwracasz się do mnie, obejmujesz, przytulasz, wplatasz dłonie w moje włosy. Wtedy właśnie myślę, że chcę aby to obce ciało w mojej pościeli znowu bardziej należało do mnie.